Friday, August 27, 2010
Guilin -> Yangshuo
Dojechalismy rano do Yangshuo z pomoca bardzo sympatycznego i uczynnego chinczyka. Chyba z nas nie zdarl ale nigdy sie tego nie dowiemy. Po 30 minutowym targowaniu my bylismy usatysfakcjonowani. W autobusie zasnelismy wiec na miejscu obudzil nas kierowca.
Na miescu bez-problemowo odnalezlismy (polecony) hostel ktorego my tez polecamy, a podczas nocnej przejazdzki lodka plawilismy sie w rzece posrod pseudo-mogotowych skalek;) (zajebiscie;) ) nasza lodkowa przewodniczka stwarzala wrazenie lekko nacpanej.
Dzien zaliczamy do bardzo pozytywnych, a wieczor... jak to wieczor w Chinach - nad rzeczka - tym razem Li;)
China welcome to!
Miasto Guangzhou przywitało nas wieloma skosnymi oczkami... 98% procent z nich spoglądało na nas.
Bez problemu rozpracowalismy metro tubylców.
Miasto zrobiło na nas bardzo duze wrazenie zaawansowaniem technicznym i brakiem typowych oznak bidy;) jak i rowniez mala iloscia zabytkow wartych zobaczenia. Marzylismy o pagodach, chinskich lampionach, smoczych paradach i przesiaknietych maoistyczna komuna uliczkach... (yyyy;) ) ...... a tu gówno!;-)
Dzien zwieczony zostal perlowym piwkiem nad brzegiem rzeki perlowej wsrod postkolonialnej architektury wyspy Shamian!;)
Subscribe to:
Comments (Atom)